Szalona i Namiętna Szuka Faceta Cześć! Od pewnego czasu poszukuję faceta do niezobowiązujących spotkań. Zależy m... Szczegóły ogłoszenia |
Poznam Mężczyznę Młoda, atrakcyjna, naturalna, z poczuciem humoru dziewczyna poszukuje faceta, z ... Szczegóły ogłoszenia |
Niegrzeczna Blondyneczka Chciałabym zaprosić Cię na niezobowiązujące spotkanie. Możemy zobaczyć się u Cie... Szczegóły ogłoszenia |
Znudzona W Pracy Nie będę ukrywała, że lubię się dobrze zabawić, a niestety wszyscy moi znajomi w... Szczegóły ogłoszenia |
Spotkam Się Z Panem Od dawna się zbierałam, aby wrzucić to ogłoszenie. Szukam dyskretnego pana, któr... Szczegóły ogłoszenia |
Młoda Muszelka Mam 18 lat i szukam tutaj faceta, który ma ochotę na młodą laskę. Spotkania tylk... Szczegóły ogłoszenia |
Niezobowiązujące Spotkanie Poszukujesz kobiety? To dobrze trafiłeś bo ja szukam faceta! Dyskretnego, ale pr... Szczegóły ogłoszenia |
Niegrzeczna Blondyneczka Chciałabym zaprosić Cię na niezobowiązujące spotkanie. Możemy zobaczyć się u Cie... Szczegóły ogłoszenia |
Szukam Seex Przyjaciela Wystawiam to ogłoszenie, ponieważ chciałabym spotkać się z chłopakiem i wejść w ... Szczegóły ogłoszenia |
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | Sb | Nd |
29 | 30 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 |
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 1 | 2 |
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
Jeżeli wiesz o ciekawej imprezie lub wydarzeniu, dodaj ją do naszego Kalendarza Wydarzeń. DODAJ WYDARZENIE
Pawilony handlowe zwane Małą Kaskadą (a potocznie Dachami Paryża - od charakterystycznych, żółtych dachów z plastiku) u zbiegu ul. Obrońców Stalingradu i Kaszubskiej postawiono w latach 70. Sąsiednia restauracja Kaskada spłonęła 27 kwietnia 1981 r., Mała Kaskada ocalała. Później był tu miniryneczek, m.in. z warzywniakami, cukiernią. Przetrwały tylko punkty handlujące piwem. Miejsce od lat cieszy się ponurą sławą.
- Zbierał się tu cały szczeciński margines - mówi mł. asp. Mateusz Kozłowski, kierownik I Rewiru Dzielnicowych w komendzie miejskiej policji. - Burdy, awantury, pobicia były na porządku dziennym. Zdarzały się napaści na przechodniów w biały dzień. W policyjnym rejestrze to miejsce widnieje wśród szczególnie niebezpiecznych. Policjanci musieli jeździć tam nawet po kilka razy dziennie.
Było nawet morderstwo. - Rosjanin popił z Polakami, pokłócili się o coś i zadźgali go nożem - wspomina szef jednego z lokali Adam Woronowicz. - Policja w środku nocy mnie ściągała. To było jakieś 12 lat temu.
Pod koniec lat 90. pod Dachami Paryża narkotykowych transakcji dokonywał groźny gang Picka. Nic dziwnego, że mł. asp. Kozłowski mówi:
- Dla nas likwidacja Dachów to bardzo dobra wiadomość.
Cenna działka
Teren, na którym stoją Dachy Paryża, należał kiedyś do Społem. W 2003 r. odkupili go szczeciński były kandydat na prezydenta Szczecina Andrzej Łuszczewski i biznesmen z prokuratorskimi zarzutami Artur Rosenberg (już wtedy było wiadomo, że ma tu powstać nowa Galeria Kaskada). W 2006 r., po długich negocjacjach, sprzedali z zyskiem ćwierćhektarową działkę inwestorowi Kaskady, niemieckiej firmie ECE.
Ci, co prowadzą tu gastronomię, mieli z kolejnymi właścicielami umowy dzierżawy. Teraz ECE je wymówiło. - W najlepszych latach wyciągaliśmy nawet kilka tysięcy miesięcznie - wspomina Adam Woronowicz. - Ale przez ostatnich pięć lat to miejsce bardzo podupadło. Ledwo na życie wystarczało. Sukces był, jak się udało tysiąc miesięcznie zarobić.
Co będzie po zwinięciu interesu? Woronowicz myśli o czymś nowym. - My pójdziemy na bezrobocie - mówią pracownice.
Bywalcom żal
Niedziela była ostatnim dniem działalności Dachów Paryża. Czynne były już tylko dwie budy z piwem, flakami, plackami i kiełbaskami z rusztu.
W słoneczne popołudnie rozmawiamy z bywalcami. Przy stoliku zastawionym sokiem, piwem i pustymi kieliszkami po wódce trzech mężczyzn i dwie panie. Z puszki po orzeszkach, która robi za popielniczkę, wysypują się pety. - Jesteśmy pionierami Szczecina - mówi Ryszard, emerytowany malarz. Przyszedł pod Dachy w garniturze, pod krawatem. - Sprzątaliśmy gruzowisko, uruchamialiśmy pierwszy tramwaj. Pamiętam Kaskadę. Pamiętam, jak płonęła. Zostały Dachy. Przychodzimy tu od początku. Nie po to, żeby się upić. Wypijemy po dwa piwka, może kieliszek wódki. Porozmawiamy, powspominamy stare czasy. Dla niektórych to jedyna rozrywka.
Wiedzą, że od poniedziałku będzie zamknięte. Szefowa im powiedziała.
Rysiek: - Nie mamy pretensji do nikogo. Miasto musi się rozbudowywać, widać ludzie potrzebują nowych marketów.
- Jak to zlikwidują, skończą się nasze spotkania - ubolewa Jan, były pilot wojskowy. - Do restauracji nie pójdziemy, bo nas nie stać. Tu zawsze można było tanio zjeść [Jan kończy właśnie porcję kurczaka na tacce - przyp. A.Ł.]. I piwo niedrogie, za 3,20.
Lokal upadłych aniołów
Ryszard z Janem poznali się właśnie tutaj. Okazało się, że obaj pochodzą z tego samego miasteczka. Już 20 lat wspominają rodzinne strony. Zawsze przy tym samym stoliku. Mówią, że to takie niezobowiązujące miejsce. Każdy z każdym zamieni parę słów. Wszyscy się znają, wszystko o sobie wiedzą.
- To miejsce dla klasy robotniczej i upadłych aniołów: byłych prawników, lekarzy, wojskowych - twierdzi Jan.
- Nie przychodzimy codziennie - zapewnia pani Stasia. - Czasem co dwa dni, czasem co trzy. Ja dopiero od niedawna, będzie gdzieś z rok.
- Przychodzi, odkąd się pobraliśmy - śmieje się Marian, były marynarz wystrojony w czarny kapelusz. - Żona musi chodzić tam, gdzie mąż, no nie?
Dodaj komentarz