Ogłoszenia Szczecin, Ogłoszenia Praca Szczecin

Miejsc w przedszkolach wystarczy. Na papierze

Kto nie dostał się do przedszkola pierwszego wyboru, nie ma co liczyć na miejsce w innym, bo prawie wszystkie w Szczecinie zapchały się. O 7 tys. miejsc walczyło 8,2 tys. dzieci

Choć listy przyjętych zawisną 30 kwietnia, decyzje o tym, które dzieci zostaną przyjęte, już zapadły. W poniedziałek spotkały się komisje rekrutacyjne. Z informacji przekazanych przez magistrat wynika, że w tym roku w systemie zostało zarejestrowanych 8,2 tys. wniosków, a w 57 szczecińskich przedszkolach jest 7 tys. miejsc.

Ale z tych samych informacji z magistratu wynika, że miejsc zabrakło tylko dla 13 dzieci. Jak to możliwe? Z liczby 1,2 tys. urzędnicy odjęli tzw. dzieci nieuprawnione, czyli dwulatki (146 dzieci), dzieci z innych gmin (254) oraz dzieci rodziców niepracujących (463). To "na papierze" zmniejszyło liczbę nieprzyjętych do 338 dzieci. Z myślą o nich miasto przygotowało punkty przedszkolne (dla 325 dzieci) w pięciu podstawówkach i Pałacu Młodzieży.

Skoro jest dobrze, to dlaczego jest tak źle? Według naszych (nieskomplikowanych) wyliczeń odrzuconych dzieci spełniających ustawowe wymogi jest ok. 800.

Rozporządzenie ministra w sprawie warunków i trybu przyjmowania uczniów do szkół publicznych (z 20 lutego 2004 r.) mówi, że w pierwszej kolejności do przedszkoli przyjmowane są dzieci w wieku 6 lat, matek lub ojców samotnie wychowujących dzieci, niepełnosprawnych oraz z rodzin zastępczych. Nie ma nic o tym, że do przedszkola nie mogą posłać dzieci rodziny, w których jedno lub oboje z rodziców nie pracują. Ustawa o systemie oświaty i ustawa o samorządzie terytorialnym mówią z kolei tylko o tym, że do przedszkola mogą być przyjęte dzieci w wieku 3-6 lat mieszkające na terenie gminy.

Czyli 463 osoby odrzucone przez miasto miały prawo o przedszkola się ubiegać. Gdy do tego dodać tych, których magistrat chce upchnąć w tzw. półprzedszkolach (pięciogodzinna opieka, niepełne wyżywienie), to w sumie okaże się, że w miejskich przedszkolach miejsc brakuje więcej niż w zeszłym roku (było za mało o ok. 700).

Do redakcji już dzwonią rodzice, którzy spełniają wszystkie kryteria, a ich dzieci do przedszkola się nie dostały.

- W poniedziałek po południu zadzwoniłam do przedszkola pierwszego wyboru - informuje jedna z matek. - Dyrektorka powiedziała, że ma 30 miejsc dla trzylatków i 100 podań. Córeczka nie została przyjęta. Skontaktowałam się z przedszkolem drugiego wyboru. Tutaj też nie było wolnych miejsc. Dyrektorka szczerze powiedziała, że żadne dziecko z drugiej lub trzeciej preferencji nie dostanie się, bo miejsc nie starczyło nawet dla tych z pierwszej.

W tzw. naborze elektronicznym rodzice mogli wybrać trzy przedszkola. Na pierwszym miejscu wpisywali placówkę, na której najbardziej im zależało. Jeżeli dziecko nie dostało się do przedszkola pierwszego wyboru, komputer szukał dla niego miejsca w innych. Pod warunkiem, że zostały w nim wolne miejsca. A w większości przedszkoli miejsca zostały już rozdzielone.

Najbardziej oblegane są przedszkola: nr 31 przy ul. Monte Cassino (282 wnioski na 180 miejsc), nr 9 przy ul. Napierskiego (328 wniosków na 150 miejsc), nr 74 przy ul. 26 kwietnia (339 wniosków na 270 miejsc) i nr 59 przy ul. Księżnej Zofii (187 wniosków na 120 miejsc).

Pojedyncze wolne miejsca po pierwszym etapie naboru są jeszcze w 11 placówkach (w sumie 80 miejsc). Rodzice nie mogą jednak w tej chwili zmienić przedszkola drugiego i trzeciego wyboru, a dyrektorzy przedszkoli mają zakaz informowania o rekrutacji.

- Dostałyśmy e-maile, w którym kategorycznie zabrania nam się rozmawiania w sprawie naboru - mówi anonimowo jedna z dyrektorek. - Nie możemy niczego komentować, bo narazimy się naszym przełożonym. A my chcemy jeszcze popracować.