Ogłoszenia Szczecin, Ogłoszenia Praca Szczecin

Polityczno-narkotykowy skandal. Burza w PO

- Jestem przekonana, że Michał Łuczak i Cezary Atamańczuk zachowają się jak ludzie honoru i podadzą się do dymisji - mówi posłanka PO, Magdalena Kochan. Szef sejmiku zachodniopomorskiego i członek zarządu powiatu polickiego są podejrzani o posiadanie trawki i amfetaminy. Ten drugi - także o prowadzenie "pod wpływem" i oferowanie łapówki.

Piątek. Dochodzi godz. 22. Na leśnej drodze w podszczecińskim Mierzynie stoi golf. W środku siedzi dwóch młodych mężczyzn. Nagle do golfa podjeżdża nieoznakowany samochód mierzyńskiej policji. Słowo "policja", wypowiedziane przez jednego z dwóch tajniaków, powoduje nerwowość u mężczyzn z golfa. Policjanci czując charakterystyczny zapach dymu z marihuany, nakazują im wyjść z samochodu i rozpoczynają jego przeszukanie. W środku znajdują szklaną fifkę do papierosów nabitą trawką i foliowy woreczek ze śladową ilością amfetaminy. Mężczyźni lądują w policyjnej izbie zatrzymań. Z punktu widzenia śledczych sprawa jest tuzinkowa: posiadanie niewielkiej ilości narkotyków. Sęk w tym, że zatrzymani to przewodniczący sejmiku województwa zachodniopomorskiego Michał Łuczak i członek zarządu powiatu polickiego Cezary Atamańczuk. Obaj z PO. O sprawie zostaje powiadomiony szef Prokuratury Rejonowej Szczecin-Zachód i szczeciński prokurator okręgowy.

Sprawa Łuczaka zostanie umorzona?

W sobotę obu politykom prokurator postawił zarzut posiadania narkotyków. Obaj odmówili wtedy składania wyjaśnień. W niedzielę, podczas kolejnego przesłuchania, Atamańczuk przyznał się, iż narkotyki w samochodzie były jego. Powiedział też, że poczęstował trawką Łuczaka. Ten to potwierdza. Sprawę Łuczaka zakwalifikowano jako "przypadek mniejszej wagi". Grozi mu do roku więzienia. Prokuratura w niedzielę zwolniła go do domu. - Jestem przekonany, że sprawa mojego klienta zostanie umorzona - mówi jego obrońca mec. Dariusz Niebieszczański. - Nie może odpowiadać za posiadanie ktoś, kto narkotyków nie posiadał.

Sytuacja Atamańczuka jest znacznie gorsza. Prokuratura zarzuca mu też prowadzenie samochodu pod wpływem środków odurzających (badanie próbki jego krwi potwierdziło, że zażywał narkotyki) i złożenie policjantom korupcyjnej propozycji. Podczas zatrzymania miał obiecywać im korzyść za odstąpienie od sprawy. Grozi mu do 10 lat więzienia. - Prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie tego podejrzanego na dwa miesiące - mówi prok. Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik prasowy szczecińskiej prokuratury okręgowej.

Powinni podać się do dymisji

Wpadka dwóch znanych działaczy zachodniopomorskiej PO wywołała skandal. Już w sobotę zarząd krajowy Platformy wyrzucił ich z partii. Zaplanowany na niedzielę konwent zachodniopomorskiej PO odwołano. Działacze mieli na nim chwalić się, jak rządzą w regionie. Teraz jest nerwowa atmosfera. Większość członków PO nie ma wątpliwości - zarówno Łuczak, jak i Atamańczuk powinni natychmiast przestać pełnić publiczne funkcje.

W niedzielę wieczorem zebrał się zarząd zachodniopomorskiej PO. Decyzja: obu podejrzanym cofnięto rekomendację na stanowiska, które piastują. - Jestem przekonana, że zachowają się jak ludzie honoru i podadzą się do dymisji - mówi poseł Magdalena Kochan.

Jeżeli tak się nie stanie, PO będzie składać wniosek o ich odwołanie. - Panowie ponoszą polityczne konsekwencje swojego nieroztropnego działania - podkreśla Kochan. - Wobec osób, które piastują funkcje publiczne, oczekiwania są znacznie większe.

Poseł Kochan zaznaczyła jednocześnie, że Łuczak nie zostanie pozostawiony samemu sobie: - Po ludzku będziemy starali się mu pomóc. Nie wiedzieliśmy, że ma z tym problemy [czyli z narkotykami - red.].

Poseł Nitras nie jest bez winy

Część zachodniopomorskich posłów PO uważa, że ktoś powinien ponieść polityczną odpowiedzialność za całą sytuację. - Ktoś, kto był promotorem tych panów - wyjaśnia poseł PO Cezary Urban. - A był nim poseł Sławomir Nitras. Przecież wiadomo, że to on kieruje regionem szczecińskim, to jego strefa wpływów.

Łuczak jest bliskim znajomym Nitrasa. To m.in. jemu zawdzięcza stanowisko przewodniczącego sejmiku.

- Jeśli ktoś jest promowany przez wiele lat, w różnych sytuacjach, przez konkretne osoby, które jeszcze dodatkowo łączy przyjaźń, to można oczekiwać, że taki promotor chcąc nie chcąc ponosi odpowiedzialność za tę osobę, którą rekomenduje - mówi, unikając nazwisk, poseł Litwiński. - Jeśli promotor nie reaguje na niepokojące symptomy, bagatelizuje je, to niewątpliwie powinno to mieć wpływ na ocenę polityczną.